Stare fotografie
Ze wzruszeniem otworzyłem zapomniane pudełko ze szklanymi kliszami.
Negatywy pochodzą z aparatu fotograficznego mojego dziadka i są zdjęciami wykonanymi na początku lat 30-tych ubiegłego wieku. Datę oszacowałem na podstawie wieku mojej mamy i jej kuzynostwa. Ona i inne dzieci występują na kilku ze znalezionych zdjęć.
Niektóre z tych fotografii pamiętam z rodzinnych albumów, które od czasu mojej młodości gdzieś się zawieruszyły. Przypominam sobie chwile, kiedy razem z mamą i babcią przeglądałem te albumy i staram się zidentyfikować postacie na fotografiach.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem przedstawicielem ostatniego pokolenia, dla którego widoczne na kliszach osoby budzą żywe wspomnienia. Jest to zarówno pamięć osobistych spotkań, jak i opowieści ‘z pierwszej ręki’.
Z niektórych klisz spłynęła już częściowo emulsja, co w plastyczny sposób przypomina o przemijaniu. Zeskanowanie negatywu przedłuży może trochę życie zapisanego światłem kształtu postaci, ale i ten cyfrowy zapis będzie w przyszłości skasowany. Już niedługo twarze osób ze zdjęcia nie będą nikomu nic mówiły.
Wieszam więc na ścianie fotografię, na której na pierwszym planie stoi dumnie wyprostowana dziewczynka – moja mama, trzymając za rękę swoją mamę, a moją ukochaną babcię.
Za babcią, z niedoświetlonej emulsji, wyłania się oparta zdecydowanie o parkan jej teściowa – moja prababcia, która ‘trzymała w garści’ całą rodzinę. Podobno zarządzała również swoim bratem – księdzem, zajmującym dużą, centralną część fotografii. Ksiądz Franciszek był wówczas dyrektorem Preparandy Nauczycielskiej w podtoruńskim Lubiczu i mieszkał w domu swojej siostry. Ksiądz F. Drzymalski to znana na Ziemi Chełmińskiej postać z początku XX wieku. Fotografowaną grupę zamyka stojąca obok swego wuja, tuż przy kępie wysokich dalii siostra mojego dziadka. On sam, najprawdopodobniej to zdjęcie wykonywał.
Patrząc na ukazujące się na ekranie komputera zdjęcia, wymieniając imiona zmarłych przodków, czuję przez chwilę ich obecność. Wyłaniają się z mojej pamięci w sytuacjach znanych z rodzinnych opowiadań, ale też jako bliskie mi osoby, z którymi mam duchową więź.
Może moi bliscy będą w podobny sposób wspominali mnie? A może zbyt duża ilość multimediów przytłumi obraz pamięci i duchową relację?
Sięgając w przeszłość i myśląc o przyszłości, utwierdzam się w wierze, że życie się nie kończy, mimo, że pokolenia przemijają.