Objawienie
Wizyta „Trzech Mędrców ze Wschodu”.
Jedynym żyjącym w czasach apostolskich świadkiem tego wydarzenia była Maryja. I to od niej zapewne Mateusz czerpał wiedzę o narodzinach Jezusa. Odwiedziny przybyłych z daleka, nieznajomych ludzi, którzy w małym chłopcu, niczym nie różniącym się od rówieśników, rozpoznali Syna Bożego, musiały zapaść Matce Jezusa głęboko w pamięć.
To przecież niezwykłe! Do tej pory z Maryją i Józefem, w sprawach związanych z Jezusem, kontaktowali się aniołowie. Ludzie, no może poza szczególnie natchnioną Elżbietą, chyba nie zdawali sobie sprawy co się na Świecie wydarza w związku z narodzeniem tego Dziecka. A tu nagle, w tak zwyczajnie niewyróżniającym się miejscu, poza miastem, w tak niespecjalnie wyróżniającej się Rodzinie, ci wędrowcy rozpoznają Nadzwyczajność!
Przyznam się, że ta opisana w Ewangelii historia, niezwykle mnie całe życie inspirowała, do poszukiwania Jezusa w zwykłości otaczającego świata. Jezusa, który raz narodzony, po swojej śmierci i zmartwychwstaniu nigdy już nie umiera. Który Jest.
Tak, pielgrzymowałem do sanktuariów, w których pośród obrazów i witraży był w eucharystycznej postaci Jezus, w złotym tabernakulum. Ale o ile bardziej spotykałem Go na trasie, gdy siadał na ziemi jako zmęczony pielgrzym opatrując obolałe nogi.
Jeżeli udaje mi się, tak jak tym Trzem Mędrcom, opuścić swoje bezpieczne wnętrze i wyruszyć poza siebie, to jestem w stanie rozpoznać Jezusa w otaczającym mnie świecie, które na co dzień wydaje się być królestwem Heroda.
Odkrywam, że taka wędrówka w stronę mojego otoczenia, na spotkanie Jezusa gotowego objawić się w moich najbliższych, w rodzinie, w sąsiadach, wymaga największego wysiłku. Wyjścia poza własny egoizm i nadmierne, nieuzasadnione oczekiwania.
Modlę się, żeby mi się to chociaż od czasu do czasu udawało.