Ludzkie Narodziny Boga

Bóg rodzi się człowiekiem, aby uczłowieczyć Bożą miłość i aby przebóstwić miłość ludzką.

Jeszcze nienarodzonego ratuje przed ludzkim prawem, ludzka miłość Józefa i Maryi. Ta sama miłość ratuje Nowonarodzonego przed Herodem, chroni i daje bezpieczeństwo wzrastania, aż do dorosłości.

To doświadczenie większości rodziców, a nasze, adopcyjne, w szczególności bliskie.

Późniejsze, dorosłe życie Jezusa, opisane w ewangeliach, też wydaje się bliskie mojemu, ludzkiemu. W większości opisanych wydarzeń, odnajduję fragmenty mojego własnego życia.
Na ile byłem, jestem i będę w stanie naśladować Go w tych wydarzeniach, to już inna sprawa. Wiele tu Bożej łaski, ale więcej ludzkiej woli.

Czytając ewangelię, jak w zwierciadle widzę moje słabości. Ale widzę też mnóstwo radości i szczęścia, wtedy, gdy żyję i robię coś po ‘Jezusowemu’. Niekoniecznie zadając sobie wcześniej pytanie: A co On by zrobił w takiej sytuacji?  Wierzę, że naśladowanie Jezusa nie przekracza ludzkich naturalnych możliwości. On jako Człowiek moje ludzkie możliwości dobrze zna.

Jezus nie dożył mojego wieku jako człowiek, w ciele pierwotnie narodzonym z Maryi (po zmartwychwstaniu bowiem czas, jak wierzę, przestaje się liczyć). Nie oznacza to jednak, że nie doświadcza On cierpienia i lęków starości. Jest z każdym z nas tak blisko, że uczestniczy w każdym naszym oddechu. Również w tym ostatnim.

Wierzę, że gdyby kiedyś udało się zbadać DNA ciała narodzonego w Betlejem Jezusa z Nazaretu, byłoby to DNA całej ludzkości jednocześnie. Bez wyjątku.

Życzę wszystkim, którzy czytają ten tekst oraz sobie samemu, nieustannie odnawianej wiary w człowieczeństwo Boga, w Jezusie narodzonym w Betlejem, przed dwoma tysiącami lat.