Ku stale rosnącemu «my»
Z różnych powodów ludzie opuszczają swoje domy, rodziny i swoje kraje. Czasem uciekając od biedy, głodu i beznadziei, coraz częściej powodowanych przez zmiany klimatu. Czasami nagle, uciekając przed śmiercią lub prześladowaniami.
Somalijczyk Elmi (na zdj.), od ponad 20 lat obywatel Polski, lekarz weterynarii, opowiadał, że droga do Polski pochłonęła 5 lat jego życia. Pięć lat cierpień, niedostatku i niepewności. Nielegalnie przekroczywszy granicę, w Polsce spotkał ludzi gotowych mu pomóc, gotowych do tego, aby posunąć się nieznacznie na ławce życia, aby i on mógł się na niej zmieścić.
Wschodnia granica Polski nadal nie jest należycie chroniona. Służby graniczne nie radzą sobie z tą ochroną od lat. W rezultacie, w lasach na terenie Polski, w deszczu i zimnie, koczują ludzie, nieprzygotowani na przeżycie w takich warunkach.
Gdy znajdują ich funkcjonariusze polskich służb, budząc nadzieję, że zostaną uratowani i umieszczeni w ciepłym ośrodku dla migrantów, okazuje się, że ładowani są na ciężarówki, które wywożą zmarzniętych i głodnych w środek puszczy.
Takie działania mają miejsce codziennie i wiele z nich jest dobrze udokumentowanych. Byłem tam i widziałem.
Służby medyczne i organizacje pozarządowe nie mogą nieść niezbędnej pomocy osobom w stanie skrajnego wyczerpania i wychłodzenia, znajdującym się na terenie objętym stanem wyjątkowym.
Czerwony Krzyż, którego misją jest niesienie pomocy poszkodowanym, nawet na froncie działań wojennych, nie może nieść jej na terenie obszaru, na którym ludzie pozostawieni bez pomocy umierają.
Polski Czerwony Krzyż spotkał się z odmową, na wniosek o dostęp do strefy objętej stanem wyjątkowym.
To musi ulec zmianie. Nie może być tak, żeby w Polsce, której mieszkańcy deklarują przywiązanie do Chrystusowej Ewangelii, przybysz, który jest głodny, spragniony, chory i nieodpowiednio ubrany pozostawał bez pomocy! (por. Mt.25,31-46)
Tłumaczenie, że imigranci sami są sobie winni, bo uwierzyli przemytnikom czy oszukańczym zapewnieniom władz Białorusi, nie zwalnia nas z chrześcijańskiego obowiązku udzielenia pomocy ofiarom tego procederu.
Polska ma odpowiednie procedury, według których ma obowiązek zadbać o zdrowie i życie osób, które postawiły nogi na polskiej ziemi. Stosownie do tych procedur, służby państwowe powinny ocenić każdy z przypadków, w następstwie czego zdecydować o udzieleniu ochrony lub deportacji.
Obecna sytuacja na białorusko-polskiej granicy oraz nasz stosunek do wszystkich imigrantów i uchodźców (w tym do Afgańczyków ewakuowanych z Kabulu polskimi samolotami) jest szansą na obudzenie naszych sumień. Na udowodnienie nam samym, że chrześcijaństwo przyjęło się jednak w dorzeczu Wisły w trakcie ostatniego tysiąclecia.
Bo wielu zaczyna w to wątpić.
Orędzie ojca świętego Franciszka na 107. Światowy Dzień Migranta i uchodźcy:
https://papiez.wiara.pl/doc/6845606.Ku-stale-rosnacemu-my
W jednym z wierszy księdza Twardowskiego chrześcijaństwo skarży się Matce Boskiej, „że się jeszcze na dobre nie zaczęło”. Dziękuję Panu za ten wpis.