Parafia w czasach zarazy

…To powiedziawszy, splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloam” – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc. (J.9,6-7)

 

W dzisiejszą niedzielę. Tak jak w każdy dzień minionego tygodnia, uczestniczyłem dzięki internetowi we Mszy Św. odprawianej w kaplicy domu arcybiskupa łódzkiego. Bywało wcześniej, że modliłem się w niej osobiście.
Homilia Abpa Grzegorza Rysia otworzyła mi oczy na rzeczywistość trwającej epidemii. Ujrzałem ją jako wezwanie do działania, a nie zamknięcia się w sobie i zastanawiania się „za czyje grzechy?” (por. J.9,1). Bóg daje kolejną szansę. Bóg posyła.

Parafie, w obliczu epidemii, się niejako „przyczaiły”. To zrozumiałe, większość z nas  siedzi w domach, żeby poprzez rozproszenie kontaktów społecznych spowolnić rozprzestrzenianie się koronawirusa. Parafia funkcjonuje w ‘trybie awaryjnym’.

Po pewnym czasie jednak, część osób, które przechorują i uodpornią się na COVID-19, będzie mogła podjąć społeczną aktywność. Wtedy okaże się, czy to trudne, wspólne doświadczenie uruchomiło w nas zalegające niewątpliwie pokłady miłosierdzia i chęci niesienia pomocy bliźnim.

Parafia to naturalne miejsce do rozwoju lokalnej aktywności prowadzonej dla wspólnego dobra. Wydaje się, że jest to środowisko, któremu na przykład, nie powinno nastręczać trudności rozpoznanie potrzeb osób zamieszkujących parafialny obszar. Po stworzeniu takiej bazy potrzeb, można będzie przystąpić do udzielenia konkretnej pomocy. Potrzebna jest i potrzebna będzie pomoc wieloraka: towarzyszenie, obecność, wspólna modlitwa ale również wykonywanie prostych czynności, takich jak zakupy, realizacja recepty w aptece czy dowiezienie do lekarza. Może w wielu przypadkach zaopatrzenie trzeba będzie zostawić na progu domu, bo kontakty muszą być ograniczone. Wielu osobom trzeba też będzie dostarczać gotowe posiłki, bo sami nie będą w stanie ich przygotować.
To wszystko można i trzeba rozpoznać wcześniej i właściwie rozdzielić zadania. Aktywność taka wymagać więc będzie dobrego współdziałania społeczności lokalnej. To dla parafii jako wspólnoty nie tylko zadanie, ale też szansa na odbudowanie roli, jaka przez ostatnie lata w  wielu miejscach zanikła.
Znam wielu księży, którzy z ochotą będą patronowali naszkicowanej wyżej aktywności parafian. Nasz proboszcz z pewnością.

Czy obecne doświadczenie, o którego dalszym przebiegu mało dziś jeszcze wiemy, wyzwoli w nas potencjał, uśpiony przez zamożność, dobrobyt i poczucie bezpieczeństwa? Czy też pozostaniemy zamknięci w obrębie swoich domów, rodzin i spraw?
Mam wrażenie, że idziemy dziś po omacku wyboistą i niebezpieczną drogą, w kierunku sadzawki Siloe, ale czai się w wielu z nas odwaga, którą wzbudziło spotkanie Syna Człowieczego. Odwaga i nadzieja, że wkrótce przejrzymy i ujrzymy sens obecnych wydarzeń.
I jak uczy nas doświadczenie dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa, Bóg z pewnością prowadzi nas w kierunku umocnienia w miłości do Niego samego oraz do sióstr i braci.
Wielki Post – dobry czas na obmycie oczu.